poniedziałek, 30 maja 2011

Precz z kostkami, czyli jak własnoręcznie przygotować prawdziwy bulion

Autorem artykułu jest Grzegorz Ostrowski



artykularnia_import
Same zalety, nieprawdaż? Czy mają wady? Poza tym, że są cholernie słone, mają chemiczny posmak, są w zasadzie bez wad. Ale te dwie cechy wystarczają moim zdaniem, by je mieć w głębokiej pogardzie. No, może nie zawsze, ale przynajmniej raz na jakiś czas.

Buliony, czyli wywary

Bez nich nie ma prawdziwego kucharzenia, używamy ich prawie codziennie - są podstawą zup, sosów, dodatkiem do potraw duszonych. Warto ich więc przygotować więcej i zamrozić - w razie potrzeby będą pod ręką i przygotowanie potrawy z ich udziałem nie zabierze nam więcej czasu niż zalanie kostki bulionowej wrzątkiem. A różnica przecież będzie ogromna!

Tak więc, raz na jakiś czas, zasmakujmy prawdziwego smaku bulionu - aromatycznego, esencjonalnego, pełnego wartości odżywczych, nie skażonego chemią. I słonego w takim stopniu, w jakim nam odpowiada. Własnoręcznie przygotowany wywar, zawierający ogromną dawkę energii i smaku to najlepsza baza do przygotowania pysznych i wonnych zup.

Bulion przygotowany z mięsa, warzyw lub grzybów, szczelnie przykryty - by nie miał styczności z innymi produktami - można przechowywać w lodówce przez 3 dni. Dokładne przykrycie płynu jest bardzo ważne, bowiem szybko "łapie" zapachy innych potraw.

Zamrożony wywar nie straci swoich właściwości smakowych i odżywczych nawet przez 2 miesiące, jeśli zostanie zamrożony i będzie przechowywany w zamrażarce, w hermetycznym naczyniu.
Małe ilości bulionu - te bardzo skondensowane, w sam raz na jedną porcję - można przechowywać w woreczkach foliowych lub małych pudełkach - tak, by je można było łatwo użyć, bez potrzeby rozmrażania dużej ilości.

Jeśli zaś chodzi o bulion przygotowany z ryb, trzeba go użyć bezpośrednio po przygotowaniu, bowiem psuje się znacznie szybciej.

Dobry wywar, esencjonalny i aromatyczny przygotowuje się z mięsa, kości, ryb lub grzybów, z dodatkiem warzyw, lub też z samych warzyw. To warzywa właśnie zawierają aromatyczne substancje, które w czasie gotowania rozpuszczają się w wodzie i nadają wywarom smak.

Smak wywaru wzbogacą aromatyczne zioła: natka pietruszki, liście selera, lubczyk, tymianek, przypieczona lub podsmażona cebula, czosnek, oraz przyprawy: ziarna pieprzu i ziela angielskiego. Podstawowy zestaw przypraw - czyli natka pietruszki, liść selera, tymianek, liście laurowe i ziele angielskie jest często w przepisach zwany z francuska "bouquet garni". Niektórzy wzbogacają go o czosnek. Aby łatwiej było wyłowić przyprawy z bulionu po jego ugotowaniu, niektórzy zalecają zawinięcie przypraw w kawałek gazy i jego związanie. Ale doprawdy nie jest to konieczne.

Gotujemy wywar!

Podczas owego procesu obowiązują dwie generalne zasady. Pierwsza to: nie wolno się śpieszyć. Dobry wywar musi się gotować minimum 3 godziny. Jedynym wyjątkiem jest wywar z ryb i skorupiaków, któremu to wystarcza 30-45 minut.

Druga zasada mówi, że wszystkie składniki: mięso, warzywa, ryby należy zawsze zalewać zimną wodą, by podczas powolnego podgrzewania uwolniły swoje smaki. Tutaj również jest wyjątek. Wywar będzie znacznie smaczniejszy, jeśli dodamy do niego cebulę opaloną wcześniej nad palnikiem. Dzięki temu zyska nutę lekko gorzkawą, miło wzbogacającą jego smak. A opalenie cebuli jest nieskomplikowane: należy ją obrać, nie odcinając końca, z którego wyrasta szczypior, nadziać na widelec i obracając raz na jakiś czas opiec na palnikiem - trwa to zwykle kilka minut. Skóra cebuli ma być w zasadzie czarna, pokryta bąbelkami.

Wszystkie składniki mamy już w garnku, zalane zimną wodą. Włączamy więc gaz, zmniejszamy go do minimum, garnek przykrywamy i gotujemy kilka godzin, raz na jakiś czas sprawdzając, czy nie ma w nim za mało płynu. Warzywa i mięso powinny być całkiem przykryte. Jeśli wody jest za mało, wywar uzupełniamy wrzątkiem.

Podczas pierwszych kilkunastu minut po zagotowaniu na wywarze powstanie biało-szara piana, czyli szumowiny. Większość przepisów nakazuje je usunąć, ale moim zdaniem nie jest to konieczne, a wręcz przeciwnie - owa piana to białko, które uwolniło się z mięsa. W trakcie dalszego gotowania zupełnie się rozpuści, a smak bulionu dzięki niemu będzie intensywniejszy.

Po ugotowaniu... Z wywaru można od razu zrobić zupę. Wystarczy z niego usunąć warzywa (można je zjeść, jeśli się lubi rozgotowane, lub po prostu wyrzucić, wszystko co cenne miały w sobie, oddały już bulionowi), mięso (z niego można przyrządzić potrawkę), kości (tylko wyrzucić), wywar przecedzić przez drobne sito (lub gazę) dodać składniki zupy i postępować dalej zgodnie z przepisem.

Jeśli będziesz uważać zaś, że Twój bulion jest za tłusty, możesz usunąć z niego nadmiar tłuszczu. Wystarczy, że ostudzisz swój bulion i zbierzesz z niego zakrzepnięty tłuszcz za pomocą łyżki. Jeśli zaś masz ochotę na wyjątkowo klarowny i przejrzysty wywar - do czystych zup, lub do picia w filiżance, musisz go sklarować - to nietrudna, choć troszeczkę zapomniana technika.

Ostudzony i odtłuszczony wywar wymieszaj z lekko ubitym białkiem jajka, a następnie powoli podgrzewaj aż do wrzenia. Ścinające się białko zwiąże wszelkie cząstki i drobiny. Teraz wystarczy garnek zestawić z ognia, odczekać chwilę - utworzy się zawiesina, a następnie przecedzić przez sitko wyłożone podwójnie złożoną gazę lub czystą ściereczkę bawełnianą.

Skoncentrowany smak

To rzecz, która wzmocni smak sosów i zup. Silny smak zamknięty w łyżce koncentratu. I możesz go przyrządzić własnoręcznie. Aby uzyskać taką przyprawę należy ugotowany i przecedzony bulion odparować na małym ogniu do 1/5 jego pierwotnej objętości. Najlepiej i najszybciej się to robi w garnku lub rondlu o dużej powierzchni.

Odparowanie powinno przebiegać powoli. Po odparowaniu płyn należy schłodzić i jeszcze raz przecedzić przez bardzo drobne sito lub gazę. Po zupełnym wystygnięciu koncentrat zamieni się w galaretkę. W lodówce, w hermetycznym naczyniu można ją przechowywać kilka dni, można też zamrozić. Dwie łyżki koncentratu wystarczą na zupę dla 4 osób. Łyżka zaś dodana do sosu sprawi, iż jego smak stanie się wybitnie wyrazisty i zdecydowany.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Polskie zimowe zupy

Autorem artykułu jest Grzegorz Ostrowski



artykularnia_import
Bo czyż jest coś milszego w czas mroźny, śniegiem trzeszczący niż talerz gęstej, pachnącej zupy? Pełnej mięsa, boczku (lub słoninki), warzyw oraz przypraw. To przecież nie czas na odchudzanie, nie czas na liczenie kalorii. To czas, kiedy jedzenie ma dostarczać jak najwięcej energii.

Bazą prawie każdej zupy, a już każdej zupy zimowej jest bulion. Nie, nie z kostki. Tylko ugotowany własnoręcznie. Jest to proste, a różnica w smaku, aromacie oraz zawartej w nim energii jest ogromna. Co zaś najważniejsze, nasz bulion będzie tak słony jak lubimy, a nie tak okropnie słony, jak lubią producenci kostek. Jak go zrobić przeczytasz w tym miejscu.

Mamy więc już bulion. Czas na zupę. Z polskich zimowych zup na pierwszym miejscu stawiam kapuśniak. Niech będzie kwaśny, z kawałki boczku, kiełbasy, mocno doprawiony kminkiem i pieprzem. Zawsze z ziemniakami. Jako, że one nie chcą się gotować w kwaśnych płynach, pamiętaj, by ugotować je oddzielnie i dopiero miękkie dodać do kapuśniaku.

Kapuśniaku nie zrobisz bez kiszonej kapusty. Jeśli masz własne zapasy, wiesz dobrze co jesz. Jeśli zaś nie masz, kupuj kapustę zawsze w sprawdzonym miejscu, nie zawadzi też jej wcześniej spróbować. Szczególnie "kiszona kapusta" sprzedawana w supermarketach może sprawić niemiłą niespodziankę - bo często jest nie kwaśna i ma mało sympatyczny smak, mimo iż całkiem dobrze wygląda. Podobno jest to sprawa sody, którą producenci dodają do kapusty, by ją zakonserwować. Niestety na beczkach nie ma najczęściej listy składników.

Drugie miejsce w moim rankingu zimowych zup polskich zajmuje... kartoflanka. Zupa prosta niebywale. Często też niedoceniana, bo niby cóż to jest? Gotowane ziemniaki i trochę warzyw??? Ale jaka jest pyszna! Ważne, by ją dobrze doprawić i dać dużo korzenia pietruszki. Silnie rozgrzewa i jest doprawdy bardzo smakowita.

Trzecie miejsce zaś ex quo zajmują: biały barszcz oraz krupnik z grzybami i zupa chrzanowa z boczkiem.

Są jeszcze dwie zupy zimowe. Specjalne zupy. Tak specjalne, tak zapomniane, że poza klasyfikacją generalną (że pozwolę sobie na sportowy slang). Otóż jest to zupa "nic" - słodka, delikatna - dzieci ją uwielbiają (sprawdziłem nie raz) oraz piwna polewka.

Obie zupy pyszne, łatwe i... niestety zapomniane. Warto więc je sobie przypomnieć, bo warte są tego, oj warte.

Zupa z piwa, zwana też biermuszką, farmuszką lub gramatką była w Polsce jedzona już w średniowieczu. Głównym jej składnikiem jest piwo, zaprawiane żółtkami. Dodawano do niej także masło, czasem czosnek. Doprawione solą, kminkiem, miodem, korzeniami podawano je na śniadanie lub kolację. Cieszyły się powodzeniem zarówno na dworach jak i w wiejskich chałupach. Najlepiej, bez względu na wersję smakuje z kwaśnym twarogiem, pokruszonym na duże kawałki.

Do piwnej polewki często dodawano chleba - zupa stawała się bardziej syta. Zwano ją wtedy chlebówką bądź biermuszką.

A zupa "nic". No cóż, to "nic" jest takie rozkoszne. Chmurki białe pływające po żółciutkiej toni. Nic więcej nie napiszę, przekonajcie się sami!

Zupa "nic"

Bardzo efektowna. Dzieci mniejsze, większe i te całkiem duże ją uwielbiają. Całkiem dorosłe dzieci też.

czas: 25 minut
trudność: łatwe
liczba porcji: 4-6
koszt: tanie danie
kalorie: bardzo dużo

składniki:
4 szklanki mleka
4 jajka
1 laska wanilii o długości 10 cm
0,5 szklanki cukru pudru

Jajka myję bardzo dokładnie. Oddzielam białka od żółtek. Białka ubijam na pianę mikserem. Kiedy jest całkowicie sztywna dosypuję połowę cukru pudru i ubijam przez 2 minuty. Żółtka ucieram z pozostałym cukrem na puchatą masę. Mleko przelewam do garnka, dodaję wanilię i zagotowuję. Kiedy zaczyna wrzeć, zmniejszam ogień i pilnując by nie wykipiało, gotuję przez kilka minut.

Łyżką nabieram porcje ubitej piany i kładę na gotujące się mleko. Po minucie odwracam je na drugą stronę. Gotuję następną minutę. Wyjmuję z zupy na talerze i gotuję następne.

Kiedy cała piana jest ugotowana, z mleka wyjmuję wanilię, zdejmuję garnek z ognia. Do mleka, cały czas ubijając je trzepaczką dodaję utarte żółtka. Podgrzewam na małym ogniu, cały czas mieszając przez 3 minuty.

Gdy zupa zgęstnieje nalewam ją do talerzy i układam na niej "chmurki" z piany.

Dodatkowe informacje:

Jeśli będziesz mieć trudności z kupnem laski wanilii możesz ją zastąpić cukrem z prawdziwą wanilią lub w ostateczności cukrem waniliowym.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Tajemnice ciasta drożdżowego

Autorem artykułu jest Danuta Popowicz



Przygotowanie ciasta drożdżowego nie jest trudne, wystarczą tylko dobre chęci i parę prostych wskazówek. Przeczytaj co zrobić aby Twoje ciasto zawsze się udawało.
Aby upiec ciasto drożdżowe musisz zarezerwować sobie trochę więcej czasu, co nie oznacza, że jest ono bardzo pracochłonne. Zaplanuj pieczenie wcześniej, bo pośpiech wybitnie mu nie służy. Nie lubi też przeciągów, kłótni w domu a nawet głośnych rozmów. Widać taka jest natura drożdży.

Podstawowe składniki ciasta drożdżowego to: mąka, drożdże, jajka, tłuszcz, cukier, mleko. Wszystkie składniki muszą mieć przynajmniej temperaturę pokojową, niektóre powinny być nawet podgrzane, np. mleko.

Jak przygotować ciasto?
Są różne zasady przygotowywania ciasta drożdżowego, zależy to od konkretnego przepisu. Jednak jest parę takich zasad, które zawsze są ważne.

- Mąka do ciasta powinna być przesiana przez sito.
- Ciasto drożdżowe najlepiej jest wyrabiać ręcznie. Wyrabiaj je tak długo aż zacznie odrywać się od ręki. Podczas wyrabiania wtłaczasz do niego powietrze, co sprzyja jego rośnięciu.
- Po wyrobieniu odstaw ciasto do wyrośnięcia w ciepłym miejscu, koniecznie przykryte ściereczką (ciasto nie znosi przeciągów). Temperatura w jakiej najlepiej ciasto rośnie to 20 – 30 stopni Celsjusza. Jeśli przez przypadek ciasto zagrzeje się zbyt mocno, powyżej 30 stopni trzeba ponownie je wyrobić dodając świeżych drożdży.
-Ciasto drożdżowe lepiej rośnie, gdy drożdże z mlekiem, jaja i masło dodawać będziesz kolejno do podgrzanej uprzednio mąki w niedużych odstępach czasu.
- Po wyrośnięciu ciasta (powinno zwiększyć swoja objętość dwukrotnie) musisz przerobić je ponownie i uformować go tak jak jest to wymagane w danym przepisie.
- Najczęściej ciasto drożdżowe przed pieczeniem smaruje się rozmąconym jajkiem, możesz też posmarować je delikatnie letnia wodą i po upieczeniu polukrować. Do dekoracji ciasta i zarazem podniesienia jego walorów smakowych często stosuje się kruszonkę.
- Najlepsza temperatura pieczenia to 200 – 220 stopni Celsjusza, zbyt wysoka temperatura powoduje utworzenie się na wierzch skorupy, która uniemożliwia wyrośniecie. Zbyt niska temperatura sprawia, że ciasto mocno wyrasta (nawet ucieka z formy) a po upieczeniu jest blade i niesmaczne. Zbyt szybkie wyjęcie ciasta z piekarnika może skończyć się zakalcem.
- Upieczone ciasto wyjmij z formy dopiero po kliku minutach i odstaw je do wystygnięcia. Nie wolno chować jeszcze ciepłego ciasta do szafki czy pojemnika, musi najpierw odparować.
- Ciasto drożdżowe możesz upiec samo, posypane kruszonką, możesz też stosować dodatki takie jak: powidła, owoce, masa makowa, masa serowa. Można robić z niego placki, babki, zawijańce, rogaliki, bułeczki.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ciasto drożdżowe

Autorem artykułu jest Mira Ulowska



Jak wiadomo powszechnie ciasto drożdżowe jest pyszne o ile się uda.
Jeśli się nie powiedzie to pozostaje zakalec, który można tylko wyrzucić do kosza.
Jak wiadomo powszechnie ciasto drożdżowe jest pyszne o ile się uda.
Jeśli się nie powiedzie to pozostaje zakalec, który można tylko wyrzucić do kosza.
Dlatego też dość długo po prostu nie próbowałam uraczyć nikogo tego rodzaju smakołykiem. Ale do czasu.

Bowiem pewnego dnia odwiedziłam swoją dawno niewidzianą koleżankę, która w trakcie rozmowy
podzieliła się ze mną przepisem, który nigdy nie zawodzi. No, prawie nigdy. I tak zaczęły powstawać moje smakowite,
a przy tym nie wymagające większego wysiłku placki z kruszonką, owocami, albo z czym tam kto woli.

Jeśli macie ochotę spróbować, to polecam.
Co trzeba przygotować?
A, proszę, oto składniki:
20 dag masła, lub margaryny
1 szkl. cukru
4 jajka
1 szkl. mleka
4 szkl. mąki
5 dag. drożdży
aromat w/g uznania np. cukier
wanilinowy
ew. owoce swieże, lub kandyzowane
bakalie
A teraz wykonanie: Masło rozpuścić w garnku.
Dodać cukier i mleko. Dokładnie wymieszać.
Po ostudzeniu, dodać jajka i roztarte z odrobiną cukru drożdże.
Całość roztrzepać mikserem, lub ręcznie.
Odstawić na minimum 8 -10 godzin, przykrywając ściereczką.
(Jeśli zbyt krótko będzie stało, wykipi w piekarniku.)
Po tym czasie, dodać mąkę, ew. bakalie, wylać na wysmarowaną tłuszczem i wysypaną tartą bułką, blaszkę.
Można wyłożyć owoce i /lub/ posypać kruszonką.
Wstawić do piekarnika na ok 40-50 min.
Ciasto to jest nieco inne niż tradycyjne ciasto drożdżowe.
Ma charakterystyczny smak i długo zachowuje świeżość.
Ponieważ cały cykl pieczenia trwa dość długo, radzę zacząć przygotowania wieczorem, aby rano wstawić do piekarnika i móc
po obiedzie delektować się pysznym ciastem. Smacznego.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ciasto drożdżowe

Autorem artykułu jest Mira Ulowska



Jak wiadomo powszechnie ciasto drożdżowe jest pyszne o ile się uda.
Jeśli się nie powiedzie to pozostaje zakalec, który można tylko wyrzucić do kosza.
Jak wiadomo powszechnie ciasto drożdżowe jest pyszne o ile się uda.
Jeśli się nie powiedzie to pozostaje zakalec, który można tylko wyrzucić do kosza.
Dlatego też dość długo po prostu nie próbowałam uraczyć nikogo tego rodzaju smakołykiem. Ale do czasu.

Bowiem pewnego dnia odwiedziłam swoją dawno niewidzianą koleżankę, która w trakcie rozmowy
podzieliła się ze mną przepisem, który nigdy nie zawodzi. No, prawie nigdy. I tak zaczęły powstawać moje smakowite,
a przy tym nie wymagające większego wysiłku placki z kruszonką, owocami, albo z czym tam kto woli.

Jeśli macie ochotę spróbować, to polecam.
Co trzeba przygotować?
A, proszę, oto składniki:
20 dag masła, lub margaryny
1 szkl. cukru
4 jajka
1 szkl. mleka
4 szkl. mąki
5 dag. drożdży
aromat w/g uznania np. cukier
wanilinowy
ew. owoce swieże, lub kandyzowane
bakalie
A teraz wykonanie: Masło rozpuścić w garnku.
Dodać cukier i mleko. Dokładnie wymieszać.
Po ostudzeniu, dodać jajka i roztarte z odrobiną cukru drożdże.
Całość roztrzepać mikserem, lub ręcznie.
Odstawić na minimum 8 -10 godzin, przykrywając ściereczką.
(Jeśli zbyt krótko będzie stało, wykipi w piekarniku.)
Po tym czasie, dodać mąkę, ew. bakalie, wylać na wysmarowaną tłuszczem i wysypaną tartą bułką, blaszkę.
Można wyłożyć owoce i /lub/ posypać kruszonką.
Wstawić do piekarnika na ok 40-50 min.
Ciasto to jest nieco inne niż tradycyjne ciasto drożdżowe.
Ma charakterystyczny smak i długo zachowuje świeżość.
Ponieważ cały cykl pieczenia trwa dość długo, radzę zacząć przygotowania wieczorem, aby rano wstawić do piekarnika i móc
po obiedzie delektować się pysznym ciastem. Smacznego.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Marynowanie grzybów

Autorem artykułu jest Mira Ulowska



Pozornie prosta sprawa, a długo nie potrafiłam zamarynować grzybów tak, aby były smaczne i dały się przechowywać przez dłuższy czas.

Wprawdzie już późno, ale może jeszcze komuś przydadzą się moje rady, dotyczące marnowania grzybów.
Pozornie prosta sprawa, a długo nie potrafiłam zamarynować grzybów tak, aby były smaczne i dały się przechowywać przez dłuższy czas.

grzybkiW końcu udało mi się dopasować do siebie różne przepisy i zrobić grzyby marnowane tak jak chciałam.
Nie będę się zagłębiała w proces zbierania i przygotowania grzybów, bo chyba każdy wie, jakie grzyby zbierać i jak je gotować.
Moja propozycja dotyczy końcowej fazy marynowania, czyli przygotowania zalewy i samego zalewania nią grzybów w słoikach.

Tak, więc grzybki po ugotowaniu możemy przechować w lodówce do momentu, kiedy będziemy mieli chwilę czasu, albo wkładać bezpośrednio po ugotowaniu. Ważne jest, aby w momencie samego ich zalewania i zamykania, były one gorące. Zalewa również powinna być gorąca.
A jak ją przygotowuję?
Na każde 4 porcję wody przygotowuję 1 porcję octu,
Na każde 200 ml wody biorę 1 łyżkę cukru,
Liść laurowy,
Kilka ziaren ziela angielskiego,
gorczycy i czarnego pieprzu,
Kilka małych cebulek ( Ok 1 szt. na 1 słoik ),
przy czym cebule mogą być większe, pokrojone.
sól.

Wodę bez octu, ale z przyprawami i cukrem gotuję przez chwilę, aż cebula będzie dobrze sparzona.
W międzyczasie podgrzewam i zagotowuję grzyby, które wcześniej były w lodówce.

Gorące grzyby - świeżo ugotowane, albo podgrzane do wrzenia, przekładam do słoików ( ok. 5/6 pojemności)
i zalewam gorącą zalewą tak, aby utworzył się menisk wypukły. Lekko mieszam, uzupełniam gorącą zalewą i zaraz mocno zakręcam i odwracam do góry dnem do wystygnięcia.

Tak przygotowane grzyby będą dość słodkie, ale nie bardzo kwaśne, ogólnie biorąc dość łagodne w smaku.
I co najważniejsze, nie psuję się, nie mętnieją.
Jeśli ktoś woli mniej lub bardziej słodkie czy kwaśne może zmienić proporcje.
Najistotniejsze momenty w procesie marynowania to: gorące grzyby, gorąca zalewa, napełnienie słoików po brzeg, zamieszanie, aby zalewa dostała się do każdego grzyba i w końcu stygnięcie w słoikach odwróconych do góry dnem.

Smacznego.

---

Mira U.

WWW.Ulubiona


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Danie indyjskie

Autorem artykułu jest Tomek Urban



To danie, kiedyś zrobiłem analizując skład jakiegoś gotowego “dania indyjskiego” z torebki Jest dosyć proste i praktycznie zawsze wychodzi. No i co ważne smakuje ludziom, przynajmniej u mnie w rodzinie.

Składniki (na 2-3 osoby):
» Makaron nitki (taki w kształcie zapałek), ok. 1...
To danie, kiedyś zrobiłem analizując skład jakiegoś gotowego “dania indyjskiego” z torebki Jest dosyć proste i praktycznie zawsze wychodzi. No i co ważne smakuje ludziom, przynajmniej u mnie w rodzinie.

Składniki (na 2-3 osoby):
» Makaron nitki (taki w kształcie zapałek), ok. 100 gram
» 3-5 ząbków czosnku
» 2 marchewki
» Drobny granulat sojowy 100 gram (można coś takiego kupić w sklepie)
» 2-3 łyżki mąki
» 2-3 łyżki oleju
» woda
» sól,curry (gotowa mieszanka)
» kilka plasterków sera żółtego (opcjonalnie)

Najpierw gotujemy makaron. Smażymy na oleju po przykryciem marchewke pokrojona w kostkę - mieszając od czasu do czasu (ważne by na oleju podsmażyć, a nie gotować w wodzie - marchewka zachowuje inny smak). Do marchewki wlewamy szklankę wody, pokrojony drobno czosnek. Jak trochę zmięknie dosypujemy granulat sojowy (gdy za mało wody dolać odrobinę - powinna być praktycznie cała woda wsiąknięta w soję).

Jak granulat zmięknie przyprawić solą i curry. Następnie trzymając cały czas na ogniu, dodać do tego ugotowany odcedzony makaron, jak i podlać pół-szklanką wody z rozmieszaną mąką (jeżeli zdecydowałes się na opcję z serem żółtym teraz dodać należy). Trzymać na gazie mieszając, aż do bulgotoania całej masy.

Smacznego

Więcej przepisów znajdziesz tutaj: Wegetarianin - jadłospis Tomka.
---

Tomek Urban, właściciel serwisu ebiznes.org.pl oraz twórca Gazetki Kreatywnej
Zapraszam na bloga: Tomek na życiowej ścieżce


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl